główna strona

wtorek, 30 grudnia 2014

nie widzieć, a słyszeć.

Całe życie wspieram się odczytywaniem mowy z ust. Sukcesem było, jak zrozumiałam dwa-trzy słowa, bez podnoszenia głowy. Z czasem "nauczyłam się" głosu najbliższych, więc nie zawsze muszę patrzeć na ich usta. Jednak sluchanie bez wspierania się wzrokiem wymaga koncentracji i odpowiednich warunków akustycznych. W cichych, komfortowych warunkach jestem w stanie zrozumieć wypowiedź. 

Niecałe dwa lata temu dostałam nowego Phonaka, Naidę IX. Nie czułam się najlepiej z nowymi ustawieniami, czegoś brakowało. Ze względu na tymczasową zmianę miejsca zamieszkania, ciężko było mi się umówić do protetyka w rodzinnych stronach. Brak wolnego dnia w tygodniu sprawił, że zaczęłam szukać protetyka na miejscu.

I udało się!
Zaczął się maraton nowych ustawień. Naidę IX miałam ustawioną na wzór poprzedniego aparatu, Naidy V. A co za tym szło - nie były włączone wszystkie możliwości aparatu. Miałam włączone podstawowe usługi, nie wykorzystując całego potencjału protezy.

Zawirowań związanych z tymi ustawieniami nie da się opisać. Wzloty i upadki. Po nie słyszenie gwizdka z czajnika, po reagowanie na najmniejsze stuknięcie. 
Ale wszystko ku lepszemu przodowi. 
Pierwszą pozytywną reakcją było, kiedy koleżanka zwróciła uwagę, że musiała zawsze wchodzić do tego samego pomieszczenia, co ja, bym mogła ją widzieć, co mówi.
A tu bum - odkrzykuję jej na temat z drugiego pokoju.

Ale największy szok przeżyłam na poczcie, przed przerwą świąteczną.
Poszłam odebrać przesyłkę, pani w okienku podaje karteczkę i mówi "proszę się podpisać". Okej, długopis w łapę, kreślę swoje dane... i słyszę "proszę drukowanymi literami". SZOK. Bez podnoszenia głowy, głośno i wyraźnie zrozumiałam polecenie! Pełna niedowierzania, bo i warunki akustyczne nie były komfortowe - dzieląca mnie i pracownicę szyba; kolejka; otwarte drzwi, bo ciągle wchodzili nowi klienci. No dobra, mrucząc pod nosem "aaaj", poprawiam swoje litery. Zadowolona z osobistego sukcesu (bo w końcu to nieosiągalna rzecz dla mnie), z uśmiechem na twarzy oddaję kartkę.
A tu... :"ale ja nie mówiłam pani, że musi być drukowanymi...."
Moje oczy jak pięciozłotówki - jestem pewna, że usłyszałam głos, i to bardzo wyraźnie!
i kontynuacja wypowiedzi: "... ja nie mówiłam, to koleżanka z okienka obok mówiła do swojego klienta".
Szczęka do podłogi, uśmiech sięga zenitu. 
I takim miłym akcentem rozpoczęłam święta! :)

Z aparatem coraz lepiej, moc pozytywnych wibracji jest. I do tego iCom, system FM... raj! Ale to już zostawię na inny wpis. 

A teraz życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku, by spełniły się marzenia. Szczęście trzymało wszystkich osiem dni w tygodniu, a uśmiech nie schodził z twarzy przez dwadzieścia pięć godzin na dobę. :)

niedziela, 28 grudnia 2014

ptaki, słyszę ptaki!

Kiedy byłam mała, nie słyszałam żadnych ptaków. A przynajmniej tak myślałam.

Bardzo często słyszałam pewien dźwięk. Szłam do szkoły, słyszałam go. Siedziałam na balkonie, mój aparat go wychwytywał. Bawiłam się ze znajomymi na boisku - też się pojawiał. W wielu sytuacjach bardzo dobrze, głośno go odbierałam. Najczęściej wracając ze szkoły - stąd mi utkwił w pamięci. Brzmiał w stylu "huu-huu". Próbowałam go zdefiniować.... ucząc się mówić i ucząc się słuchać, nauczyłam się, że hu-hu wydaje sowa. No, ale sowa w centrum, w środku miasta? 
Pytałam rodzinę, pytałam koleżanki - w zależności od tego, kto był obok, kiedy słyszałam ten dźwięk: "co to może być?". Ale po kilku miesiącach, ba! nawet latach, dałam sobie spokój. Tłumaczono mi, że to pewnie coś aparat tak odbiera zmianę sytuacji, ewentualnie - że to może szum drzew.

Miałam piętnaście lat. Któregoś dnia, zjechała się rodzina do cioci. Siedzieliśmy wszyscy na balkonie. I tradycyjnie, pojawiło się towarzyszące mi od zawsze "huu-huu", ale z przyzwyczajenia już, olałam. Ale ciocia nie olała, rzucając słowa "O, gołąb!". Do końca dnia, słysząc ten dźwięk, upewniałam się, czy to na pewno to.
No, to zagadka rozwiązana. I ta świadomość, że jednak słyszę jakieś ptaki!

Przed maturą dostałam nowy aparat. Tysiące nowych dźwięków, tysiące pytań "a co to?", "a co to?". Najczęściej ofiarami tych pytań byli moi przyjaciele, w końcu to z nimi najwięcej spędzałam czasu.
Dopytywanie się, tłumaczenie z ich strony poskutkowało - nauczyłam się odróżniać pewne dźwięki. 

I poznałam nowe dźwięki.
Stałam kiedyś z przyjaciółką na balkonie. I tradycyjnie, nowe dźwięki = kolejne pytania. 
"co to?!"
PTAKI!!
Że co? ja słyszę ptaki?! to jakieś żarty.
Ale po jakimś czasie, żart okazał się prawdą.
A najbliżsi? Cieszą się! Błysku radości w ich oczach nie da się zapomnieć. Bo w końcu znam sześć różnych gatunków ptaków. To nic, że one w moich definicjach brzmią: "kri, kri" , "hu-hu", "trikiriri", "kra-kra", "ku-ku", "ćwir, ćwir". Ważne, że są! Naprawdę wielkie coś, bo według lekarzy i protetyków to jest niemożliwe. :)
 

sobota, 6 grudnia 2014

słyszysz?

Kiedy była mała, Mama często Ją pytała, czy coś słyszy.
Pisk opon. "słyszysz?"
Szczeknięcie psa. "słyszysz?"
Szum morza. "słyszysz?"
Co najśmieszniejsze, Ona czasami lubiła te pytania. Pod warunkiem, że słyszała te dźwięki. Były one formą zabawy, zagadek. Próbowała zgadnąć, co usłyszała. I wtedy Mama Jej cierpliwie wszystko tłumaczyła, pokazywała. Potrafiła długimi chwilami stać ze Nią w jednym miejscu, by mogła coś usłyszeć, coś zobaczyć, coś zlokalizować.

Ale i kiedy Jej "nie", "nie słyszę" dłuuuugo pozostawało bez zmian, Mama przestała pytać. 
Ze smutku, z bólu.
Że tak wielu dźwięków nie słyszy.

... szukaj

... ważne, a nawet bardzo ważne.

niesłyszący - każda osoba z wadą narządu słuchu, nie ważne o jakim stopniu ubytku.
słabosłyszący - osoba z wadą słuchu, posługująca się mową werbalną. Wychowywana w środowisku osób słyszących, uczestniącząca w edukacji w szkołach ogólnodostępnych.
głuchy - osoba, która ma znaczny bądź głęboki ubytek słuchu.
słyszący - osoba słysząca, nie posiada żadnej wady słuchu.
Głuchy - osoba, która jest Głucha Kulturowo. To znaczy: wychowywana w rodzinie Głuchych (a więc może być nawet słysząca) i w środowisku Głuchych, posługująca się biegle PJM.
PJM - Polski Język Migowy, prawdziwy język niesłyszących i Głuchych. Posiada swoistą gramatykę, odmienną od polskiej. Jest językiem przestrzennym, wykorzystującym ruchy dłoni, ciała, bardzo ważną rolę odgrywa mimika twarzy.
SJM - System Językowo-Migowy, zwany też językiem miganym. Sztuczny twór przełożony z języka polskiego na "ruchy dłonią", zachowuje tym samym gramatykę języka polskiego.