Kiedyś, gdy była mroźna zima i w szkole siedzieliśmy, mając na sobie po dwie bluzy, a czasem i kurtki.. Wychodziłam z sali lekcyjnej, gdzie zaraz całą klasą mieliśmy zacząć zajęcia. Zmarznięte koleżanki miały nadzieję, że jest tam włączone ogrzewanie, więc spytały:
„-Ciepło tam w sali?
- byłam tam”
Dziewczyny namiętnie o czymś dyskutowały przez pół godziny. Stałam obok, ale się nie odzywałam, więc padło pytanie w moją stronę:
„- a Ty co o
tym sądzisz?
- a kto jest
ubrany na czerwono?”
Do dzisiaj nie wiem, skąd mi się wzięło czerwone ubranie, rozmowa w ogóle nie dotyczyła takiego wątku. :D
„Ej,
jedziesz dzisiaj siódemką?
- Nie,
siedzę z Dorotą”
„- kawa czy
herbata?
- tak”
„- z wołowiną
czy kurczakiem?
- tak”
Do dzisiaj znajomi ze śmiechem wypominają mi, że potrafili do mnie mówić kilkanaście minut, po czym ja sobie wstawałam i szłam w swoją stronę, bądź zajęta byłam swoimi czynnościami. Zdezorientowani patrzyli na mnie i nawet nie byli w stanie skomentować, jak mogłam ich olać. ;) Ale już nauczyłam bliskich, że mnie trzeba przed rozmową dotknąć albo upewnić się, czy patrzę na nich i wiem, że do mnie mówią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz